motowlog Adam
Komentarze: 0
Pewnego dnia gdy ewa poszła postanowiłem wybudować wielki szałas w którym zmieści się wszystko. Pobiegłem na polane o której nie wiedziała ewa i zacząłem budować , gdy skończyłem wróciłem by zobaczyć czy Ewa wróciła. Tak, musiałem się tłumaczyć. następnego dnia oznajmiła że idzie podziękować sąsiadom, za zwracanie księżyca. Ja pobiegłem na polane zrąbałem drzewo odciąłem 4 plastry i nazwałem to koła. Zacząłem drążyć wnętrze, żebym usiadł. Zaczęło się ściemniać. wciągnąłem wszystko pod szałas i pobiegłem do domu. Ewy nie było postanowiłem spać. Następnego dnia pobiegłem pod szałas bo padało, w szałasie zacząłem kontynuować pracę. Z 2 twardych gałęzi zrobiłem oś tak to nazwałem bo wyglądało jak ość od ryby. Z tyłu mocno przybiłem , a przodu połączyłem 2 plastry i poprowadziłem oś do siedzenia. Na oś zamocowałem koło nazwałem to kierownica. Dokroiłem 2 plastry i wziąłem oś, znowu było ciemno więc pobiegłem do domu ,a ewy nie było poszedłem spać. Następnego dnia pobiegłem do szałasu wyciągnąłem to... coś i doczepiałem koła do osi a one się kręciły. Znalazłem górę wziąłem gokarta ta go nazwałem, Usiadłem i odepchnąłem się rękami , kierownica się urwała a ja wpadłem na idącą ewe. ZNOWU musiałem użyczyć jej żebra.
Dodaj komentarz