Najnowsze wpisy


paź 05 2016 motowlog Adam
Komentarze (0)

Pewnego dnia gdy ewa poszła postanowiłem wybudować wielki szałas w którym zmieści się wszystko. Pobiegłem na polane o której nie wiedziała ewa i zacząłem budować , gdy skończyłem wróciłem by zobaczyć czy Ewa wróciła. Tak, musiałem się tłumaczyć. następnego dnia oznajmiła że idzie podziękować sąsiadom, za zwracanie księżyca. Ja pobiegłem na polane zrąbałem drzewo odciąłem 4 plastry i nazwałem to koła. Zacząłem drążyć wnętrze, żebym usiadł. Zaczęło się ściemniać. wciągnąłem wszystko pod szałas i pobiegłem do domu. Ewy nie było postanowiłem spać. Następnego dnia pobiegłem pod szałas bo padało, w szałasie zacząłem kontynuować pracę. Z 2 twardych gałęzi zrobiłem oś tak to nazwałem bo wyglądało jak ość od ryby. Z tyłu mocno przybiłem , a przodu połączyłem 2 plastry i poprowadziłem oś do siedzenia. Na oś zamocowałem koło nazwałem to kierownica. Dokroiłem 2 plastry i wziąłem oś, znowu było ciemno więc pobiegłem do domu ,a ewy nie było poszedłem spać. Następnego dnia pobiegłem do szałasu wyciągnąłem to... coś i doczepiałem koła do osi a one się kręciły. Znalazłem górę wziąłem gokarta ta go nazwałem, Usiadłem i odepchnąłem się rękami , kierownica się urwała a ja wpadłem na idącą ewe. ZNOWU musiałem użyczyć jej żebra.

adamewa13   
paź 05 2016 blogpodróżniczy ewa
Komentarze (0)

Zaczęło się od tego gdy poszłam do lasu sadzić drzewa, i nazywać je. W puszczy białowieskiej zasadziłam drzewo, i nazwałam je bratek, Dalej nazywałam drzewa innymi imionami np Jacek jarek itp, zaczęło się ściemniać więc wróciłam. Nigdzie nie było Adama. W końcu zauważyłam go, on się znowu gdzieś się szlajał. Dziś mi nie ucieknie, zmusiłam go do tłumaczeń. Dzisiaj w nocy sąsiedzi byli wyjątkowo mili, księżyc był pomalowany na żółto. Postanowiłam iść i im podziękować. Wstałam rano przed Adamem i wyruszyłam w drogę. Z początku szłam na pieszo ale potem wsiadłam na chowanego w tajemnicy konia i jechałam. I tak do wieczora przywiązałam konia do drzewa i położyłam się spać. Spałam do rana koń wyjadł trawę z całej okolicy i wpił wiadro wody które mu zostawiłam. Wsiadłam i pojechałam, znowu. do czasy kiedy natrafiłam na wodę. zbudowałam tratwę i wyruszyłam z koniem na tratwie, Wypłynęłam. W znajomej okolicy szłam do wieczora, położyłam się i wstałam rano przed ... każdym. Wyruszyłam a, zapomniałam dodać że koń uciekł bo przegryzł linę. Więc wędrowałam, aż nagle zauważyłam dziwne zjawisko pędząca kłoda z Adamem na wierzchu. Zostałam potrącona i dalej nic nie pamiętam. Teraz jest mi lepiej.

adamewa13   
wrz 18 2016 motowlog Adam
Komentarze (0)

Pewnego dnia gdy ewa poszła postanowiłem wybudować wielki szałas w którym zmieści się wszystko. Pobiegłem na polane o której nie wiedziała ewa i zacząłem budować , gdy skończyłem wróciłem by zobaczyć czy Ewa wróciła. Tak, musiałem się tłumaczyć. następnego dnia oznajmiła że idzie podziękować sąsiadom, za zwracanie księżyca. Ja pobiegłem na polane zrąbałem drzewo odciąłem 4 plastry i nazwałem to koła. Zacząłem drążyć wnętrze, żebym usiadł. Zaczęło się ściemniać. wciągnąłem wszystko pod szałas i pobiegłem do domu. Ewy nie było postanowiłem spać. Następnego dnia pobiegłem pod szałas bo padało, w szałasie zacząłem kontynuować pracę. Z 2 twardych gałęzi zrobiłem oś tak to nazwałem bo wyglądało jak ość od ryby. Z tyłu mocno przybiłem , a przodu połączyłem 2 plastry i poprowadziłem oś do siedzenia. Na oś zamocowałem koło nazwałem to kierownica. Dokroiłem 2 plastry i wziąłem oś, znowu było ciemno więc pobiegłem do domu ,a ewy nie było poszedłem spać. Następnego dnia pobiegłem do szałasu wyciągnąłem to... coś i doczepiałem koła do osi a one się kręciły. Znalazłem górę wziąłem gokarta ta go nazwałem, Usiadłem i odepchnąłem się rękami , kierownica się urwała a ja wpadłem na idącą ewe. ZNOWU musiałem użyczyć jej żebra.

adamewa13    koło  
wrz 14 2016 blogpodróżniczy ewa
Komentarze (0)

Zaczęło się od tego gdy poszłam do lasu sadzić drzewa, i nazywać je. W puszczy białowieskiej zasadziłam drzewo, i nazwałam je bratek, Dalej nazywałam drzewa innymi imionami np Jacek jarek itp, zaczęło się ściemniać więc wróciłam. Nigdzie nie było Adama. W końcu zauważyłam go, on się znowu gdzieś się szlajał. Dziś mi nie ucieknie, zmusiłam go do tłumaczeń. Dzisiaj w nocy sąsiedzi byli wyjątkowo mili, księżyc był pomalowany na żółto. Postanowiłam iść i im podziękować. Wstałam rano przed Adamem i wyruszyłam w drogę. Z początku szłam na pieszo ale potem wsiadłam na chowanego w tajemnicy konia i jechałam. I tak do wieczora przywiązałam konia do drzewa i położyłam się spać. Spałam do rana koń wyjadł trawę z całej okolicy i wpił wiadro wody które mu zostawiłam. Wsiadłam i pojechałam, znowu. do czasy kiedy natrafiłam na wodę. zbudowałam tratwę i wyruszyłam z koniem na tratwie, Wypłynęłam. W znajomej okolicy szłam do wieczora, położyłam się i wstałam rano przed ... każdym. Wyruszyłam a, zapomniałam dodać że koń uciekł bo przegryzł linę. Więc wędrowałam, aż nagle zauważyłam dziwne zjawisko pędząca kłoda z Adamem na wierzchu. Zostałam potrącona i dalej nic nie pamiętam. Teraz jest mi lepiej.

adamewa13